Orgazm waginalny jest mitem, punkt G również

Neue Zürcher Zeitung am Sonntag

Nawet lekarze wiedzą mało o kobiecej seksualności, mówi biolog z Bazylei Daniel Haag-Wackernagel. I udziela krótkiej lekcji uświadamiającej.

Andreas Frey (19.06.2021)

NZZ am Sonntag: Jeżeli mówimy dzisiaj o kobiecych genitaliach to czy określenie „wulwa” jest prawidłowe?

D. H. W.: Jak najbardziej. Zewnętrzne żeńskie genitalia nazywamy wulwą. Często myli się wulwę z waginą, która jest wewnętrznym organem. 

Niełatwo przychodzi mi używanie tych terminów. Czy jestem pruderyjny?

Mówimy często o sromie, mając na myśli zewnętrzne genitalia. Wulwa to postęp. A kiedy się w ogóle o tym nie mówi, to obarcza się to pojęcie wstydem. Ten temat, w przeciwieństwie do penisa, pozostaje tabu. Ja jestem przyzwyczajony do mówienia o tym codziennie, więc nie stanowi to dla mnie problemu. Na początku było inaczej. Kiedy mnie pytano, czym się naukowo zajmuję, następowała ostrożna reakcja „acha”. Potem robiło się cicho i ludzie zmieniali szybko temat.

Brak zainteresowania?

Na pewno nie. Wulwa należy ciągle jeszcze do najbardziej tabuizowanych części ciała. Ale jeżeli brakuje określeń, nic się nie zmieni i problemy pozostaną nierozwiązane.Kiedy mali chłopcy trzymają penis w rece, to jest w porządku. Kiedy dziewczynki próbują dotykać wulwy, wtedy często słyszą: „zostaw to!”.To obarczanie wstydem zaczyna się już u małych dzieci. Matki używają o wiele więcej określeń na penis niż na wulwę, kiedy przewijają i pielęgnują niemowlęta. Dla dziewczynek nie ma prawie żadnych nazw. I to powinno się zmienić. Ta „biała plama” na „genitalnej mapie” może w pewnych przypadkach prowadzić do seksualnych dysfunkcji.

Dlaczego wybrał Pan wulwę jako temat Pańskich badań?

Bodźcem do zajęcia się tym tematem były przygotowania do pewnego workshopu cztery lata temu. Zauważyłem, że ilustracje w podręcznikach były błędne, albo zupełnie niewystarczające. Czasami tylko kreska miała symbolizować klitoris. Nie do wiary, tak zwany organ Bulbo-klitoralny, czyli klitoris, jest kompleksem dziewięciocentymetrowym, trudnym do przeoczenia. Pracowałem wtedy w Instytucie Anatomii, na Uniwersytecie w Bazylei, poszedłem więc do biblioteki aby zbadać sprawę. Przypadkowo natknąłem się na książkę o „Męskich i żeńskich organach ludzkiej rozkoszy” niemieckiego anatoma Georga Ludwiga Kobelta. Zobaczyłem tam tak dokładne przedstawienia jakich do tej pory nie widziałem. Byłem zachwycony jakością owych badań. Niech pan sobie wyobrazi, ta książka ukazała się w roku 1844. Zdecydowałem się wtedy zająć się badaniem tego tematu.

W połowie dziewiętnastego wieku wiedziano więcej niż dzisiaj?

W pewnym sensie tak. Zadziwiające jest to, że ta wiedza jest tak stara. Z biegiem czasu, na przełomie wieku została zapomniana.

Stosowano cenzurę?

Przede wszystkim w wiktoriańskiej Anglii wytoczono wojnę kobiecej seksualności. Na przykładzie podstawowej pracy „Anatomii Graya” można udowodnić, że coraz rzadziej przedstawiano narządy płciowe: nawet anatomia nie jest neutralną nauką. Po I Wojnie Światowej usunięto wspaniałe rysunki wcześniejszych niemieckich anatomów z francuskiego atlasu anatomicznego. Cały układ narządowy zniknął, zamiast tego pojawiły się pojęcia wrogie kobietom. William Acton, badacz seksuologii stwierdził w 1865 roku: „Dom, dziecko oraz praca domowa to jedyne namiętności kobiety”. Podczas gdy klitoris jako organ jak i kobiece pożądanie zostało uznane za nieważne, akceptowano w pewnym stopniu męskie, ponieważ ejakulacja mężczyzny była konieczna do płodzenia dzieci.

Czy przedtem było inaczej?

Przedtem panowało wyobrażenie, że kobieta również wydzielała nasienie, które łączyło się z męskim. Do wyprodukowania owego ejakulatu konieczne było kobiece podniecenie. Z tego powodu gwałciciele nie zostawali skazywani, jeżeli kobieta zachodziła w ciążę po gwałcie, widocznie miała na stosunek ochotę.  Odkrycie, że męska sperma wystarcza do zapłodnienia, było względnie nowe i przyczyniło się do zniknięcia klitoris z podręczników. Penis był natomiast nadal pokazywany w całej swojej okazałości.

Czy miało to wpływ na światopogląd?

Kobieca żądza została unicestwiona, kobiecie odebrano seksualność: wszystko robiła tylko dla niego. Kiedy coś takiego słyszę to dostaję amoku. Następstwa tego były olbrzymie. Wiedza o klitoris jest do tej pory niepełna. Pewne amerykańskie badanie z 2005 roku wykazało, że jedna trzecia studentek nie umiała wskazać klitoris na rysunku podbrzusza. Pokolenia naszych matek i babć miały jeszcze gorsze pojęcie, znały tylko to wstydliwe „tam na dole”. Musiały nagiąć swoją seksualność do niezwykle represyjnego systemu, o problemach nie mówiło się.

To, że laicy mają z tym problemy jest zrozumiałe. Czy profesjonaliści są lepiej poinformowani?

Niestety nie. Nawet ginekolodzy znają jedynie kilka z 19 układów Bulbo-klitoralnego organu. Szczególnie niepokojące są niepełne przedstawienia w szkolnych podręcznikach uświadamiających, jak i w podstawowych pracach biologicznych, takich jak „Purves”. Tam klitoris jest przedstawiana jako niewielki robaczek. Nawet w najnowszym wydaniu „Anatomii Greya” rysunki są poniżej poziomu Kobelta.

Pan sporządził własne modele wulwy i klitoris, drobiazgowo przedstawionych. Ma Pan nadzieję, że coś się przez to zmieni?

Widzę, że coś się zmienia. Jestem w kontakcie z ginekologami, urologami i nauczycielami, którzy interesują się tym tematem. Jestem przekonany, że za parę lat każdy dobry atlas anatomiczny będzie miał dokładne ilustracje. To nie do wiary, że wasza niedzielna gazeta uświadamia więcej przez naszą rozmowę niż specjalistyczne podręczniki. W innych dziedzinach medycyny wygląda to lepiej, stan wiedzy jest na wyższym poziomie. Nowe pokolenie kobiet nie ma ochoty tego dalej akceptować.

Co Pan przez to rozumie?

Młode kobiety, nie tylko feministki, odkrywają klitoris, urządzają wulwa parties. To, że wiedza się pogłębia, że uświadomienie następuje, jest głównie ich zasługą. Najwyższy czas. Mówią: Hej, dlaczego nie jesteśmy tak dokładnie przedstawiane jak mężczyźni? W Niemczech 70 procent studentów medycyny stanowią kobiety. Przyszłość profilaktyki zdrowotnej jest w rękach kobiet a wydawcy odważają się publikować prace, w których albo nie ma kobiet, albo ich ciała są niekompletnie pokazywane.

Czego brakuje a co było znane już w połowie dziewiętnastego wieku?

Niewiele osób wie o tym, że kobiety posiadają prostatę i są zdolne do ejakulacji. Ta wydzielina wydostaje się podczas orgazmu przez cewkę moczową. Ten narząd opisał i przedstawił holenderski anatom Rainier de Graaf już w siedemnastym wieku. Wypreparował tkankę ze zwłok i przez rurkę wprowadził powietrze do kanałów prostaty. Był wyjątkowo postępowy jak na swój czas i jako pierwszy zarzucił anatomom brak zainteresowania klitoris. Potem nastąpił regres, albo produkowano jedynie kopie. Cały osiemnasty wiek nie wniósł nic nowego.

Kiedy sytuacja się poprawiła?

W XIX wieku. Wraz z francuskim anatomem Marie-Jean-Pierre Flourens, który wspaniałe i prawidłowo przedstawił klitoris wraz z gruczołem Bartholina i więzadłami podtrzymującymi, co uważam za niezwykle ważne. Ta tkanka łączy klitoris ze spojeniem łonowym i z linea alba, pionowym rozcięgnem usytuowanym poniżej pępka. Niektóre kobiety mogą stymulować klitoris masując brzuch. Dla mnie to ważny dowód, że wszystko jest połączone na wzór pajęczyny, w której wszystkie nici prowadzą do jednego punktu.

Jak można zrozumieć to porównanie?

Żołądż klitoris, znana jako łechtaczka, odczuwa wszystko co się dzieje w owej sieci. Najdelikatniejszy dotyk, czy brzucha, czy okolicy odbytu. To jest fascynujące. Trzeba wziąć pod uwagę cały system a nie tylko anatomiczne szczegóły.

Zawdzięczamy Kobeltowi to podejście?

Częściowo, był pionierem i pierwszym, który opisał naukowo kobiecą erekcję i wszystkie procesy podniecenia. Jego odkrycie, że organy komunikują dożylnie przeszło do nauki pod nazwaniem układu żył Kobelta. On decyduje o tym, że podczas seksualnego podniecenia wszystkie struktury układu jednocześnie nabrzmiewają, od żołądzi klitoris do cewki moczowej i wewnętrzych warg wulwy. Kobelt miał ten przywilej, że mógł badać świeże zwłoki młodych kobiet. Z biegiem czasu cały układ się zapada, z opuszek przedsionka zostaje tylko woreczek z krwią, ledwo widoczny przy sekcji. Również nerwy rozpadają się po kilku minutach. Kobelt mógł dodatkowo udowodnić, że wnętrze waginy jest słabo unerwione. To jest jasne, w innym razie poród byłby nie do zniesienia, gdyby pochwa byłaby wrażliwa. Poza tym seks byłby niezwykle bolesny. Penis naciska na pęcherz do góry, na stronę macicy i rozszerza waginę o połowę długości.

Skąd anatomowie wiedzieli wcześniej, że wagina jest tak niewrażliwa?

Koło 1900 roku pewien niemiecki anatom przeprowadził dosyć dziwaczne eksperymenty, z naszego punktu widzenia, którymi chciał udowodnić słabą wrażliwość waginy na dotyk. Na przykład bez wiedzy pacjentki umieścił w jej waginie śrut zapakowany w watę.

I nic nie zauważyła?

Nie. Wagina jest przewodem pozbawionym czucia, jedynie jej przedsionek jest wyjątkowo wrażliwy. Wnętrze waginy nie ma znaczenia w podnieceniu, brakuje jej zakończeń nerwowych.

Zakończeń nerwowych?

To są zakończenia wyspecjalizowanych komórek nerwowych, które odczuwają najlżejsze dotknięcie jak i nacisk i przemieniają je w sygnały, sygnalizujące w mózgu rozkosz.

Gdzie znajdują się te organy?

Przede wszystkim na żołądzi klitoris, na łechtaczce. W zależności od usytuowania są różnie zbudowane, mają grubsze osłonki, albo żadnych. Są obecne w całej strefie genitaliów, ale również koło odbytu, w sutkach i na wargach. Wszędzie tam, gdzie powstaje podniecenie.  Są jeszcze inne receptory dotyku, które odgrywają rolę w podnieceniu, ale prawdopodobnie nie powodują orgazmu.

A więc, jeżeli wagina nie ma owych zakończeń nerwowych, to nie istnieje waginalny orgazm?

Orgazm waginalny oraz punkt G to mit. Ma powstawać w pochwie, ale do tej pory nie został udowodniony. Absurdalnym jest przypisywanie waginie, jako elastycznemu kanałowi rodnemu, na który działają potężne siły, zdolności do tak wyjątkowych wrażeń.

Dlaczego te mity się tak długo utrzymują?

Ponieważ podtrzymują męską dominację. Jeżeli mężczyzna potrafi tylko dosięgnąć swoim penisem punktu G to ma władzę nad kobiecą rozkoszą. Co oczywiście nie działa, ale mimo tego Google oferuje powyżej 5 miliardów wyników na ten temat. W zależności od pozycji penis może stymulować pośrednio wewnętrzną klitoris. O kobiecym orgazmie decyduje jednak zewnętrzna klitoris, która była tak długo lekceważona.  Zygmunt Freud nazywał łechtaczkowy orgazm infantylnym, jedynie orgazm waginalny miał być dojrzały. Jeszcze gorzej udało się zakończeniom nerwowym, wystarczy wyjąć z regału jakikolwiek współczesny podręcznik – nie znajdziemy ich.

Czy zwierzęta odczuwają rozkosz?

Wszystkie ssaki mają narząd klitoris, ale o tym wiedziano już w XIX wieku. Anatomowie wywnioskowali więc, że zwierzęta odczuwają przyjemność. Zakończenia nerwowe są u krów jak i świnek morskich, ale rozkosz odczuwana przez zwierzęta nie interesuje badaczy do dzisiaj. U świnek morskich klitoris, w odróżnieniu od kobiet, jest wywinięta do wewnątrz, penis stymuluje ją bezpośrednio. Podobnie jest u macior, możemy sobie tę sytuację wyobrazić, kiedy wielki knur, dwa razy cięższy zwala się na nią i pochrząkuje. Jeżeli nie odczułaby w takiej sytuacji pewnej gratyfikacji w formie rozkoszy, to prawdopodobnie nie byłaby gotowa do kopulacji. To jest powód dla rozwoju takich systemów nagród: przyjemność jako motywacja względnie uspokojenie, aby zachować pozytywne nastawienie do roznamiętnionych samców. Że może być miło.

Rozmawiamy o temacie, w którym zbieraliśmy doświadczenia jedynie pośrednio. Ja jestem w średnim wieku, pan, przepraszam, jest starym, białym mężczyzną. Rozumie Pan kiedy kobiety mówią, że to jest wyłącznie ich sprawa?

Tak. Jednakże uważam, że płeć nie powinna odgrywać roli. Uważam to za wysoce problematyczne, kiedy tylko pewni ludzie mogą robić pewne rzeczy, albo wolno im o nich dyskutować. Taka tajemna wiedza, względnie jednostronne oddawanie kompetencji nie rozwija społeczeństwa. Według tej logiki mężczyźni nie powinni być ginekologami a kobiety urolożkam. Dobrze rozumiem, że młode kobiety nie życzą sobie, żeby się wtrącano do ich seksualności, ale uważam, że powinniśmy wspólnie poprawiać stan wiedzy.

Co powinniśmy na przykład wiedzieć lepiej?

Przede wszystkim to, że organy płciowe męskie i żeńskie są podobnie zbudowane i podobnie skomplikowane. Uważam, że nie można odróżnić orgazmu kobiecego od męskiego. W seksualności jest o wiele mniej różnic, niż się o tym sądzi, i bezprzecznie mniej stereotypów. Tym starym baśniom o mężczyźnie, który jest zawsze jurny i zawsze ma ochotę, i o kobiecie, która pozwala się uwieść, właściwie przeciwko jej woli, brakuje oparcia w anatomii i fizjologii. Kobiety mogą odczuwać takie samo pożądanie jak mężczyźni, słyszę to przede wszystkim, od młodszych kobiet, które się cieszą, że w końcu te bajdy przejdą do lamusa. Jednakże w filmach i książkach te stereotypowe wyobrażenia są bez przerwy powielane. A to wpływa na nas.

Może Pan jeszcze oglądać sceny erotyczne bez chwytania się za głowę?

Rzadko. Jeszcze gorsze są sceny w filmach pornograficznych, mogę sobie wyobrazić że kobietom udaje się je wytrzymać tylko przy użyciu lokalnego znieczulenia. To co się wyczynia z tymi kobietami to horror. Młody człowiek to ogląda, próbuje powtórzyć ze swoją dziewczyną i traumatyzuje ją. Przemysł pornograficzny przedstawia błędnie seksualność, to jest niebezpieczne, nie wolno pozwolić na uświadamianie seksualne przez pornografię.

Pożądanie nie daje się wytłumaczyć tylko anatomią, prawda?

Ja przyglądam się temu tematowi z perspektywy biologicznej, ale jest on wysoce złożony i wieloczynnikowy. Aby kobieta odczuła namiętność muszą się pewne rzeczy zgadzać, nastrój, partner. Kobiety są bardziej wymagające, nie mogą mieć orgazmu w sytuacjach stresowych, mężczyźni mogą. Psychologia stanowi tu odrębny, ważny rozdział.

Widzi się Pan w roli uświadamiającego?

Niekoniecznie. Zawsze wyrażałem jasne zdanie o tym, czym się naukowo zajmowałem, nawet jeżeli było to czasem niewygodne.

A w wypadku wulwy?

Jeszcze nie przeżyłem wielkiej wrogości w związku z badaniami nad klitoris. Pewna pani weterynarz powiedziała mi, że powinienem zostawić ten temat kobietom. Wiele poparcia dostaję od rodziny: moja żona i córki były największymi motywatorkami w mojej pracy, syn pomógł mi stworzyć trójwymiarowe modele. Rób tak dalej, powiedzieli. Miałem szczęście, modele odniosły sukces, nie materialny, ale ich siła oddziaływania jest ważna. Niedawno rozmawiałem z pewnym lekarzem, który zapytał: dlaczego robisz model takiego małego guziczka? Wielu mężczyzn ma problemy z seksualnością, jest tyle nieporozumień bo brakuje wiedzy o budowie ciała kobiety, o tym, gdzie znajdują się jej wrażliwe miejsca. To wszystko należy do uświadamiania seksualnego, które mam nadzieję, będzie lepsze. Nauczyciele mówią mi, że dzięki modelom można lepiej wyjaśnić, co gdzie się znajduje i jak funkcjonuje.

Model klitoris Dr. Haaga

Pana adresatami są mężczyźni, czy raczej kobiety?

Obydwie płcie. Nie chcę misjonować, chcę informować. Wiele kobiet cierpi z powodu negatywnych doświadczeń, które je paraliżują podczas stosunku, wielu mężczyzn cierpi, bo nie może dać przyjemności kobiecie, ponieważ czerpali wiedzę jedynie z pornosów. Nie tylko anatomia była długo lekceważona, również kobieca seksualność została zignorowana, albo nawet uciemiężona. Moim celem jest jak najszybsze nadrobienie braków w wiedzy u mężczyzn, żeby mogli lepiej zrozumieć kobiety. Sztuka miłości opiera się na wykształceniu.

Prof. Daniel Haag-Wackernagel

Informacje o vouivrenoire

Born in Warsaw, studied English Philology in Lublin (Poland). Moved to Zurich in 1976, studied at Zurich University (Journalism, Slavic Philology, English Literature). Married, two daughters, two granddaughters.
Ten wpis został opublikowany w kategorii Uncategorized i oznaczony tagami , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz