Rozmowa nr. 13 z lamą z Yongningu

Rozmowa nr 13 z 1 kwietnia 1993 roku

z lamą z Yongningu

podczas prac przy odbudowie świątyni

W Yongningu stała świątynia lamów w tybetańskim stylu, licząca sobie mniej więcej dwieście lat. Została w większej części zniszczona podczas rewolucji kulturalnej, zostało z niej tylko parę bocznych budynków. Dzisiaj główny gmach jest odbudowywany, przy czym Chiny w ramach rekompensaty dostarczają materiału budowlanego, finansując renowację tej niegdyś słynnej świątyni kwotą 200 tysięcy juanów.

Na terenie budowy widziałyśmy tylko mężczyzn, fotografowanie było zabronione, patrzono na nas ciekawie, jako że byłyśmy grupą złożoną z samych kobiet. Młodzi Mosoańczycy byli zajęci pracą kamieniarską i ciesielską przy odbudowie wielkiej świątyni. Paru młodych mnichów kręciło się w swoich czerwonych szatach po placu budowy. Byłyśmy zaproszone na rozmowę z tamtejszym lamą, młodym Mosoańczykiem. Jest miejscowym nauczycielem, studiował lamaizm w Lhasie, odprawia tu obrzędy i kieruje odbudową świątyni. Spotkałyśmy go na drewnianym piętrze budowy. Nosił robocze ubranie. Usiadł na stercie desek, my przykucnęłyśmy niewygodnie na innych stertach, podczas gdy robotnicy wokół nas dalej hałaśliwie pracowali.

Heide: Pokazał nam pan niektóre części świątyni i wyjaśnił, że w tym miejscu wolno przebywać jedynie mężczyznom, mnichom bądź lamom. Lamaizm jest, jak wiemy, praktykowany tylko przez mężczyzn. Dowiedziałyśmy się jednak, że kobiety Moso mają swoje własne rytuały w domach klanowych, na przykład oddawanie czci przodkiniom i bogini ognia. Chciałybyśmy wiedzieć jak religia lamów ustosunkowywuje się do domowych rytuałów wykonywanych przez kobiety?

Lama: Lamaizm i modlitwa do bogini ognia to są dwie różne rzeczy. Lamowie w klasztorach modlą się do Buddy, a Moso czczą w domu Boginię Ognia – to jest dla nich charakterystyczne.

Heide: Wiemy o tym, jednakże chciałybyśmy wiedzieć, jaki jest stosunek między lamaizmem a tradycją Moso, czyli dabaizmem.

Lama: Ludzie wyznają tu obie wiary, dabaizm i lamaizm. Respektują dabę tak samo jak lamę, ale jeżeli ktoś przechodzi na lamaizm, wtedy już nie jest wyznawcą obu. Nie wraca już wtedy z powrotem do starej religii i nie akceptuje już dabaizmu.

Iris: Jak wygląda stosunek lamów do wysokiego statusu kobiet u Moso, przecież to w pewnym stopniu jest sobie przeciwstawne, przynajmniej w tradycyjnym lamaizmie, który znam. Jak to wygląda u was? Pana matka składa w domu ofiary bogini ognia i jednocześnie wysyła pana do Lhasy na studia lamaistyczne. Czy ona pana na nie wysłała, czy sam pan tam się udał?

Lama: Interesowałem się lamaizmem i chciałem go studiować. Poszedłem do matki i wyjawiłem jej moje życzenie, a ona pozwoliła mi studiować lamaizm. Gdyby nie pozwoliła, nie pojechałbym.

Heide: Słyszałyśmy, że Mosoańczycy czczą Boginię Gan mu i wiem, że lamowie również organizują rytuały na jej cześć. Jak to jest?

Lama: Tak, lamowie czczą również Gan mu. Nazywają ją „białą lwicą” i opisali ją również w swojej świętej księdze. Bogini Gan mu jedzie na białym lwie (lamaistyczna ikonografia).

Heide: Dowiedziałyśmy się właśnie od pana, że gdy zostaje się lamą porzuca się to co należy do dabaizmu, narodowej religii Moso. Bogini Gan mu należy bez wątpienia do dabaizmu. Jak to się ma do tego, że jest ona również czczona w lamaizmie?

Lama: Bogini Gan mu jest bardzo znana. Jest również znana w Lhasie a także w lamaizmie. Jak doszło do tego połączenia – nie wiem.

Iris: Chciałabym się dowiedzieć, czy pan będąc lamą jest żonaty i czy pana żona oddaje cześć bogini ognia?

Lama: Lamaizm odradza małżeństwo. Tu w świątyni żaden lama ani ich uczniowie nie jest żonaty. Jeżeli jednak lama decyduje się na małżeństwo, to wpływa to na jego status w hierarchii. Nigdy wtedy nie zdobędzie wysokiego stanowiska wewnątrz lamaistycznej hierarchii.

Iris: To Panczen lama nie jest żonaty?

(Uśmiechy wokół. Panczen lama jest rzeczywiście żonaty i jednocześnie najwyższym lamą.)

Lama: To jest bardzo trudne pytanie i nie jestem w stanie na nie odpowiedzieć.

Iris (na boku do nas): Powinien w takim razie wrócić do Lhasy na dalsze nauki. (Do Lamy:) Czy istnieje seksualne tabu?

Lama: Ogólnie mówiąc jest tak, że stosunki seksualne z drugą płcią są zabronione. Jeżeli się zdarza, że nauczyciel lama utrzymuje kontakty seksualne z kobietą, wtedy nie może być nadal nauczycielem. Musi oddać swój majątek świątyni, albo swoim uczniom, cały swój majątek, ponieważ nie jest dobrym nauczycielem. My jesteśmy jeszcze młodzi więc nie mamy żadnych kontaktów seksualnych z kobietami.

Iris: Nie rozumiem tego, czytałyśmy przecież, że lamowie u Moso mają przeważnie żony.

Lama: Na to pytanie można odpowiedzieć odwołując się do przyczyn historycznych. Podczas rewolucji kulturalnej wielu mosoańskich lamów było zmuszonych do zawierania małżeństw i meldowania ich jako typowe rodziny[[sprawdź jeszcze ostatnią część o rejestracji, trzeba by to jakoś poprawić, i czy chodzi o “normalne” czy “typowe” rodziny? – w przeciwnym razie nie dostaliby racji żywnościowych.

Iris: Czy przed rewolucją kulturalną lamowie musieli przestrzegać celibatu?

Lama: Ponieważ jestem jeszcze młody, nie mogę odpowiedzieć na pytanie dotyczące czasów sprzed rewolucji kulturalnej.

Nahema: Chciałabym postawić nieco prowokujące pytanie: chętnie dowiedziałabym się, co lamowie widzą złego w kobietach i w stosunkach seksualnych z nimi?

Lama: Kiedy młody chłopak zaczyna studiować lamaizm, wtedy powinien angażować w studia całe swoje serce. Jeżeli zakocha się w kobiecie, wtedy oddaje jej część swojego serca i zostaje mu tylko niewielka jego część na studia. Nie może się wtedy wystarczająco głęboko koncentrować.

Heide: Czy to nie jest sprzeczne z kulturą mosoańską? Bo dowiedziałyśmy się, że miłość jest w niej bardzo wysoko cenionym dobrem.

Lama: Ludzie są indywidualistami i różnią się w swoich poglądach. Ci, którzy studiują lamaizm i są z nim blisko związani, powinni zachowywać się według jego reguł.

Heide: Wiemy, że Gan mu jest Boginią miłości i płodności. Jak to możliwe, że Gan mu jest uznana i czczona w lamaizmie?

Lama: W tekstach lamaistycznych Gan mu nie jest Boginią płodności i miłości. W lamaizmie ma funkcję bogini opiekuńczej. Jest czczona u Moso ponieważ istnieje o niej dużo historii i legend oraz dlatego, że jest bardzo blisko związana z codziennym życiem. Dlatego wydaje mi się, że Gan mu w lamaizmie i Gan mu w społeczeństwie Moso to dwie różne rzeczy.

Nahema: Nosi pan teraz zachodnie ubranie. Czy jako lama nie powinien pan nosić stale czerwonych szat?

Lama: Zazwyczaj zawsze nosimy czerwone szaty. Ale w związku z tym, że właśnie pomagam budować świątynię, jest to po prostu niewygodne, dlatego założyłem ubranie robocze. Tylko wtedy, gdy idziemy odprawiać obrzędy dodatkowo do szat nosimy jeszcze biżuterię i kapelusze.

Heide: Dziękujemy panu za tę rozmowę i żegnamy się.

Komentarz do rozmowy nr 13

W rozmowie z lamą z Yongningu, młodym Mosoańczykiem uwidaczniają się wszystkie sprzeczności, które tak wyraźnie zaznaczają się, gdy stoi się na rozdrożu dwóch kultur. Powiedziano nam, że młodzi studiują lamaizm aby w ten sposób zyskać prestiż. Zwrot ku lamaizmowi zaczyna się jednak dopiero w tym momencie, w którym nie mogą studiować swojego własnego, lokalnego dabaizmu, wyrosłego na gruncie wartości i wierzeń ich matriarchalnej kultury i z nią związanego. Wraz z lamaizmem dostają się pod wpływ patriarchalnej, nietolerancyjnej religii. W ten sposób zdobywają prestiż jedynie kosztem własnej kultury i wbrew niej.

U naszego rozmówcy te sprzeczności na poziomie świadomości uwidaczniały się wyjątkowo wyraźnie: z jednej strony pochodzi z matriarchalnego klanu i pyta matkę o pozwolenie studiowania, z drugiej strony rozpowszechnia dyskretnie zawoalowaną wrogość do kobiet, tkwiącą w buddyzmie – męskiej religii. Jeden z fragmentów jego wypowiedzi mógłby równie dobrze pochodzić od katolickiego księdza. Matka jest wyniesiona na piedestał, a jednocześnie inne kobiety ogólnie zdewaluowane. Albowiem erotyczne kontakty z nimi pozbawiają mężczyznę pobożności. Gdyby je miał nie wolno mu być nauczycielem religii, jego miejsce w hierarchii – typowo patriarchalnej sprawie – ulega obniżeniu. Również jego majątek ulega konfiskacie i wzbogaca klasztor. Podobne metody nacisku są nam wystarczająco dobrze znane z historii kościoła katolickiego. Młody człowiek kompensuje tę wyraźną wrogość lamaizmu do kobiet w ten sposób, że o własnym narodzie, który tej wrogości nie zna, mówi jak o czymś odległym, w trzeciej osobie. Między nim i kulturą jego narodu nastąpił wyraźny psychiczny i duchowy rozłam. To rozdarcie kulturowej świadomości zaznacza się jaskrawo – abstrahując już od ciągle wymijających odpowiedzi – w jego stosunku do bogini Gan mu. Już przy okazji poruszenia tematu bogini ognia usłyszałyśmy, że lamaizm i narodowa tradycja Moso są dla niego dwiema różnymi rzeczami – i rzeczywiście! Ponieważ dabaizm toleruje lamaizm, jak wynika z legendy o wodzu Moso i jego chorej żonie, natomiast lamaizm nie toleruje dabaizmu. W patriarchalnej religii nie ma czegoś takiego jak tolerancja w stosunku do pierwotnej, matriarchalnie nacechowanej religii naturalnej. W związku z tym, że matriarchalna filozofia nie jest ani restrykcyjna, ani nie domaga się wyłączności, traci z czasem przy konfrontacji z innym systemem, w niniejszym przypadku również. Ponieważ przez brak tolerancji oraz zawłaszczenie jednocześnie udało się lamaizmowi wyprzeć dabaizm u Moso.

W groteskowy sposób widać to na przykładzie traktowania Bogini Gan mu. U Moso jest ona jeszcze ważną częścią ich religii naturalnej i boginią elementarnych sił miłości i płodności, która ma wiele wspólnego z kobiecym elementem natury. Dla lamaizmu właśnie te siły są wyraźnie niewygodne, są tabuizowane a nawet traktowane z pogardą, podobnie jest z wrogim nastawieniem do Erosa w chrześcijańskiej męskiej klice. Wobec tego, że nie da się jej wyprzeć, bo Mosoańczycy są jej z pasją oddani, Gan mu zostaje zawłaszczona, poniżona do oderotyzowanej opiekuńczej bogini, a jej potęga zredukowana. Twierdzi się, że jeździ na białym lwie czy na lwiej górze, ale zapomina się, że sama jest tą górą. Bo to za bardzo zgadzałoby się z archaiczną naturalną religią Moso. Razem – przywłaszczenie i zakłamanie, zostają utrwalone w tekstach, przez co nabierają wagi. Właśnie na tym przykładzie możemy rozpoznać jedną z przyczyn patriarchalnego piśmiennictwa. Moso nie mogą temu przeciwstawić nic oprócz ustnej, wypieranej tradycji, wiary kobiet, których wartość była w lamaizmie systematycznie obniżana. W taki sposób ludowa religia staje się z biegiem czasu zabobonem starych kobiet, zmieniona w gusła i bajeczki, ponieważ racje mają jedynie święte księgi. To jest dokładnie ten sam proces, który rozegrał się w Europie podczas przywłaszczania i walki z pradawnymi religiami naturalnymi wielu narodów, walki prowadzonej przez rzymską religię panów – chrześcijaństwo.

W efekcie tej nierozwiązywalnej sprzeczności pomiędzy matriarchalną kulturą z jednej strony i patriarchalnie zorganizowaną religią z drugiej, nasz mosoański lama zna dwie wersje Gan mu; lamaistyczną i mosoańską. To rozdwojenie musi się łączyć bezpośrednio z dewaluacją, mosoańska Gan mu nie może być przez niego zaakceptowana ze względu na swoje erotyczne atrybuty – w końcu jest nawrócony na lamaizm. Przywłaszczenie, rozdwojenie i dewaluacja to typowa patriarchalna metoda zdobywania władzy. Produkuje ideologię, która służy zakłamaniu realnie egzystujących wzorców.

Te realnie egzystujące wzorce znajdują swoje odzwierciedlenie w opowiadaniu o Gan mu, które matriarchinie same nam opowiedziały (rozmowa nr 12). Mówiły również o wierze Moso w kobiecość natury, co wyraża się oddawaniu czci żywiołom (bogini ognia), otaczającemu krajobrazowi (jezioro Lugu jako jezioro-matka) i głównie bogini górze Gan mu. Kobiety Moso nie mają najmniejszych problemów z czczeniem Gan mu, chętnie opowiadały o wielkiej uroczystości, którą organizują dla niej w lecie i często nas na tę uroczystość zapraszały. Modlą się do niej w tańcu, mężczyźni mogą również tańczyć, ale wyłącznie w kobiecych strojach. Lew tańczący podczas rytuału, przedstawiany przez mężczyzn, symbolizuje samą świętą górę, która wygląda jak leżący lew, albo wielki sfinks. Mężczyźni w kobiecych strojach podczas ceremonii związanych z matriarchalnymi boginiami, to element wyjątkowo archaiczny, ten sposób adoracji bogini wskazuje na bardzo dawną tradycję kulturową i należy do najstarszej warstwy historii.

Równie charakterystycznie brzmi mit o rywalizacji pomiędzy Gan mu (w koalicji z innymi górskimi boginiami) i górskimi bogami Tybetańczyków. Odzwierciedla on historyczny spór: męskie bóstwa były na ogromnym górskim obszarze Tybetu i wschodnich Chin we wcześniejszych czasach nieznane. Wprowadzili je spatriarchalizowani Tybetańczycy wraz z lamaizmem. Nic dziwnego, że rozzłościło to prastare kobiece boginie osiadłych matriarchalnych narodów, które zdecydowały się wspólnie udać do Lhasy, aby walczyć przeciwko nowym zwyczajom. Gniew Gan mu miał być tak potężny, że nie udało się lamaizmowi przerobić jej na boga. Przy pomocy religijno-historycznego zniekształcenia wizerunek Gan mu został zmieniony. Nie jako samej góry, ale jako postaci zobrazowanej na malowidłach. Została przedstawiona jako hinduistyczna bogini tronująca na górze, i w takim kształcie włączono ją w kult lamaistyczny. Do takiego częściowego ocalenia jej wyobrażenia przyczyniło się zapewne energiczne poparcie przez Moso, ze strony matriarchiń oraz młodych Mosoanek demonstrowane dorocznie od niepamiętnych czasów po dzień dzisiejszy. Znają swoją Boginię: gdyby przegrała zawody, to z gniewu mogłaby zniszczyć całą okolicę. Z tego powodu należało konieczne jej wielką energię skoncentrować na przeciwnikach. I tak wielka uroczystość, letnie święto na zboczach góry Gan mu zostało uratowane, mimo lamaizmu i chińskiej rewolucji kulturalnej. W czasie tego święta ludzie ciągle jeszcze składają Gan mu w darze swoją własną skoncentrowaną energię a Bogini błogosławi ich za to, pozwalając im w naszych czasach żyć w systemie matriarchalnym.

Dodaj komentarz