Smoczyce (Vouivre, Wanda i inne)

 

Skarby ziemi i drogie kamienie

Smoki i bajkowe węże chronią skarby w jaskiniach, czasami leżą na skrzyniach wypełnionych kosztownościami. Bardzo często noszą na głowie błyszczący karbunkuł, kamień szlachetny, który umieszczają przed kąpielą na kamieniu. Jeżeli się jest sprytnym i dzielnym można go ukraść. Słowo „karbunkuł“ oznaczające granat, względnie rubin, jest parę razy wymieniane w Biblii i jest pochodzenia hebrajskiego.

W Rumunii, która ma najbogatszą smoczą tradycję w Europie, są dwa rodzaje smoków, balaur i zmeu. Obydwa połączone są ze zjawiskami atmosferycznymi, gradem, błyskawicami, deszczem. Węże przekształcają się w balauri jeżeli osiągną wiek stu lat, wtedy rosną im skrzydła i nogi, czasami dodatkowe głowy. Z ich śliny mogą powstawać szlachetne kamienie. Ich oddech mrozi okolicę, mieszkają w górskich jeziorach i wielkich podziemnych pieczarach. Balaur nosi na głowie kamień, który ma cudowne właściwości i może dać niezwykłą siłę zdobywcy. Również zmeu (podobnie jak ukraińskie i rosyjskie żmeji) ma skrzydła, długi fioletowy ogon i zieje ogniem z paszczy.

Pliniusz Starszy, rzymski pisarz urodzony w 24 roku n.e. twierdził, że w głowie smoków znajdował się draconites, kamień smoczy. Jedyną metodą zdobycia go było uśpienie smoka i ścięcie jego głowy.

Motyw magicznego kamienia w, albo na głowie smoka czy węża powtarza się uparcie w wielu przekazach etnograficznych w Europie i na świecie. Drogocenny kamień oznacza, że owe mityczne stworzenia są nosicielami mądrości, wiedzy, tajemnicy, którą rzadko oddają dobrowolnie. Nazwa kamienia granatu pochodzi oczywiście od owocu o tej samej nazwie. Jego grona ziaren przypominają klejnoty, są intensywnie czerwone, połyskliwe. Granat jest pradawnym symbolem płodności i dobrobytu. Przywodzi automatycznie na myśl grecką Boginię Podziemi, Persefonę, zwaną także Kore, czyli Dziewczynę porwaną przez władcę Świata Zmarłych. To ona, przez zjedzenie ziarnka granatu została zmuszona do zostania w Hadesie przez jedną trzecią roku. W tym czasie ziemia nie dawała plonów, zwierzęta nie rodziły, cały świat zamierał, aby ponownie obudzić się do życia po wynurzeniu się, opłakiwanej przez Demeter córki, ze Świata Podziemnego. Istnieje mnóstwo rzeźb Pani Dusz, na których jest przedstawiana z owocem granatu. Podstawą mitu Kory było staro-mezopotamskie przesłanie o boginni Inannie zstępującej do siostry Ereshkigal, Władczyni Świata Zmarłych. Jest przez nią zabita i powieszona na haku jak kawał mięsa, ale odzyskuje życie wysyłając na swoje miejsce do podziemi Dumuziego. Po zabiciu siostry Ereshkigal cierpi w bólach porodowych. Śmierć i narodziny następują w Królestwie Podziemi jednocześnie. Wielka Bogini Ziemi, Życia i Śmierci Inanna jest na swoich wizerunkach przedstawiana ze skrzydłami, z orlimi krogulcami zamiast stóp, stoi na lwicach i jest otoczona przez sowy. W jej świątyniach znaleziono wiele artefaktów, na których jest przedstawiona wspólnie z wężem, podobnie jak jej kapłanka Enheduanna. I w końcu najstarsza sumeryjska Bogini to Namma, Bogini Matka z wężą głową – to Matka Pierwotnego Oceanu, która urodziła świat i bogów i której cechy przejął potem jej syn Enki.

Barbara G. Walker, autorka „Kobiecej Encyklopedii Mitów i Sekretów“ twierdzi, że Persefona i Kore to odrębne postaci mityczne i razem z Demetrą tworzą trzy aspekty Bogini, dający życie, niszczycielski i odbierający życie.

wezeneapol

Muzeum archeologiczne w Neapolu. Na górze prawdopodobnie obrzędy dla Demeter

Symbolika węża jest niezwykle bogata i głęboka. Pomijając z braku miejsca inne aspekty, skoncentruję się na jego sile twórczej: przedstawia on pierwotną inteligencję i energię, jest twórcą światów, spiralą, falą, podwójną i pojedyńczą helisą, wirem. Drzewo, wokół którego się okręca, czy to sumeryjskie Huluppu, czy jabłoń w ogrodzie Hesperyd, czy jabłoń w Edenie, czy kaduceusz Hermesa z podwójnymi wężami to reprezentacja życia jako kosmicznej ewolucji. Drzewo jest statyczne i łączy świat podziemny z niebem, wąż jest podróżnikiem z jednego do drugiego, dokładnie tak jak robią to szamani, pogrążający się w transie.

Tradycyjnym bajkowym mieszkaniem węży i smoków są jaskinie o kryształowych ścianach, wypełnione złotem i drogimi kamieniami. W krajach alpejskich są one chronione przez trójkę Pań, Dialas, Bet. Wiele jaskiń rzeczywiście przypomina bajkowe, jarzące się diamentami komnaty, jednakże owe Panie wydają się być strażniczkami innych bogactw, nie szlachetnych kamieni a raczej tajemnicy życia, śmierci, odrodzenia oraz inicjacji. Podzielić się owymi bogactwami mogły się tylko z najodważniejszymi i najuczciwszymi przedstawicielami ludzkiego rodu.

Pieczary – łona ziemi

Dlaczego smoki i węże lubią mieszkać właśnie w jaskiniach? Zdarza się czasem, że można je spotkać obok świętych źródełek, albo w rzekach, czasami nawet na drzewach, ale ich najulubieńszym miejscem zamieszkania są jaskinie. Nieprzypadkowo. Pieczary, groty, jaskinie w historii duchowności odgrywały zawsze wyjątkową rolę, od początków historii ludzkiej do dzisiaj.

hohlerfels1

Hohle Fels w Baden Würtemberg. Tam znaleziono najstarszą w Europie figurkę kobiecą.

Książka Jean Clottesa i Davida Lewis-Williamsa „Prehistoryczni szamani. Trans i magia w zdobionych grotach“ opierająca się na komparatystyce etnologicznej stawia hipotezę o inicjacji szamańskiej w jaskiniach w okresie neolitycznym. W wielu kulturach zejście pod ziemię stanowiło część szamańskiej inicjacji. Schodzenie w dół tworzy neurologiczne wrażenie wiru, który wprowadza w najgłębszy rodzaj transu, kiedy zaczynają się ukazywać postaci ludzkie, demony i zwierzęta. Poza tym szaman czy szamanka znajduje się blisko świata zmarłych, w jaskiniach granica między światem żywych i zmarłych jest wyjątkowo cienka. Do tego dołączają się rozmaite bodźce sensoryczne. W jaskiniach panuje przeważnie ciemność i cisza, człowiek czuje się odizolowany od świata. Czasami słychać tylko plusk wody. Niektóre przejścia są wąskie i przeciskanie się w nich przypomina drogę, którą niemowle pokonuje w kanale rodnym. Nie trzeba być szamanem żeby poczuć się jak w trzewiach ziemi. Wielu współczesnych speleologów porównywało wyjście z jaskini, po długim przebywaniu w niej i przeciskaniu się przez śliski muł do ponownych narodzin.

Jaskinie są naturalnymi macicami ziemi, są wiecznie wilgotne, z tego powodu były dla starożytnych filozofów, jak np. Porfiriusza z Tyru, miejscami, gdzie mogły przebywać tylko Nimfy i to Nimfy Najadyjskie w odróżnieniu od Pań Gór. Grota Sibylii niedaleko jeziora Averno we Włoszech miała prowadzić do Styksu, rzeki umarłych. W eleuzyjskich misteriach na cześć Demetry i Persefony częścią inicjacji wtajemniczanych (mystai) miało być przejście przez ciemne pieczary, w których byli straszeni przez różne maszkary. Kto by pomyślał, że współczesne tunele strachów z wesołych miasteczek mają tak długą tradycję… Po jeżących skórę na karku przeżyciach wtajemniczani wychodzili na słoneczne równiny Eleusis i dziękowali Bogini za to bolesne doświadczenie.

Będąc tak blisko świata zmarłych i łona Matki Ziemi można było doznawać wizji proroczych. Podobnie jak robiono to w czasie brązu wśród cywilizacji nuragijskiej na Sardynii. W „domus de janas“, domach zmarłych, chowanych w pozycji embrionalnej, niektórzy śmiałkowie spędzali kilka dni praktykując tzw. stan inkubacji, czyli byt pośredni między snem i śmiercią. Także plemię libijskie Nasamones oraz Grecy sypiali w grobach swoich przodków aby doznawać proroczych wizji. W ich snach potwory i demony walczyły z duchami przodków i musiały zostać przez nich pokonane. Wśród kobiet Tuaregów panował zwyczaj udawania się do megalitycznych grobowców w najlepszym swoim odzieniu, aby dowiedzieć się w śnie o losie mężów i ich karawan. Wierzono, że po spędzeniu nocy w grobowcu zagubieni na pustyni odnajdowali drogę następnego dnia.

Również nasza, uhistoryczniona i podlana patriotycznym sosem legenda, o śpiących rycerzach w grocie Giewontu, historia amerykańskiego Rip van Winkle, biblijska przypowieść o siedmiu śpiących z Efezu, sura Al-Kafh z Koranu, historia Epimenidesa o siedmiu greckich mędrcach, celtyckie mity i przypowieści z najstarszych indyjskich ksiąg powtarzają motyw snu w jaskiniach, który może trwać od roku do 100 lat.

Mistycy i prorocy wszystkich religii lubili szukać natchnienia w jaskiniach, kontynuując tradycję kilkudziesięciu tysięcy lat ludzkiej kultury. Wymienienie wszystkich zajęłoby kilkanaście stron, podaję tylko parę przykładów: w jaskini medytował Milarepa i Gautama (Budda), to w jaskini na górze Hira ukazał się Mahometowi anioł Gabriel, w grotach spotykali się wyznawcy Mitry, Jezus został pochowany w jaskini i w niej powstał z martwych. Św. Otylia odzyskała wzrok w jaskini, św. Ursyn mieszkał w jaskini nad miasteczkiem St. Ursanne w Szwajcarii, św. Werena zamieszkała w jaskini u pewnej starej kobiety i tam przetrzymywała worki z mąką, którą rozdawała głodnym, irlandzki mnich Columbanus wycofywał się do jaskiń na medytacje, itd., itp.

Siła rodząca i destrukcyjna

Paradoksalnie to właśnie w tych ciemnych jaskiniach od czasów prehistorycznych przeżywało się iluminację, oprócz tego leczyło choroby, wpadało w trans, porozumiewało z duchami przodków, przechodziło katharsis i inicjację.

W szamanizmie Wschodu groty są piekłem, względnie światem zmarłych, ale z ponurym wyobrażeniem piekła religii monoteistycznych nic nie mają wspólnego. Wprost przeciwnie. Tamten Świat w wierzeniach szamanizmu nepalskiego znajduje się pod oceanem. Ten podwodny świat skrzy się w tysiącach kryształowych kolorów, tu królują Yamaraj i Yamarani oraz Nagaraja i Nagarani – pary wężowych władców, tu zwierzęta związane z wodą jak żaby czy węże są mediatorami i pomocnikami jhankrów, nepalskich szamanów. Jeżeli jhankri schodzi w głębiny musi przywołać mantrami wodne węże na pomoc. Nagas, święte węże, są szamańskimi zwierzetami, prawdopodobnie najstarszymi szamańskimi zwierzętami. Są ambiwalentnymi symbolami, przynoszą śmierć jak i uzdrowienie, są niebezpieczne, ale również pożyteczne.

Podobnie ambiwalentną musiała być Czarna Matka Ziemi. Możemy sobie nawet wyobrazić jak mogła wyglądać dla ludzi neolitycznych. Niedawno w muzeum archeologicznym we Fryburgu Bryzgowijskim zobaczyłam ekspozycję poświęconą artefaktom znalezionym w jaskini Petersfels w Brudental w Badenii-Wirtemberdze. Podobne widziałam już w Landesmuseum w Zurychu. Są to figurki z gagatu, od półtora do czterech centymetrów przedstawiające kobiecą sylwetkę z solidnie wyeksponowanym siedzeniem. Liczą sobie od 15 do 11 tysięcy lat. W Gonnersdorf znaleziono około 400 rycin na łupkach z podobnymi postaciami. Gagat zwany też czarnym bursztynem ma ciekawe właściwości, specjaliści mówia, że podobno pomaga połączyć się z energią Ziemi i wykorzystywać jej dobroczynny wpływ do osiągnięcia upragnionych celów. Najciekawsza była jednak mapa znalezisk owych „korpulentnych piękności“, jak je nazwano na fryburgskiej wystawie, otóż znajdowano je od zachodniej Francji po Ural. Nie były przedstawieniem jedynie lokalnej Bogini, ich znaczenie musiał rozumieć niemal każdy mieszkaniec kontynentu! Ta Czarna Pani królowała w całej Europie. Owe figurki były znajdowane głównie w grobach i jaskiniach, podobnie jak najstarsze przedstawienie Bogini w Europie, figurka z Hohle Fels w Jurze Szwabskiej z wyeksponowaną waginą, liczącą sobie około 40 tysięcy lat. Świadomie nie używam deprecjonującego a tak rozpowszechnionego określenia owych figur – Wenusy. Nikomu przecież nie przyszło by do głowy nazywać rzadkie przypadki męskich rzeźb z neolitu Adonisami!

Owe gagatowe Panie z jaskiń miały swoje odpowiedniki w mitologii ludowej. Jeżeli sięgniemy do podań najstarszego ludu Europy – Basków, odnajdziemy w nich wielce ciekawą postać Bogini Mari, zwaną również Anbotoko Mari (Pani Anboto) i Murumendiko Dama (Pani Murumendi). Jej partnerem był wąż, czy smok Sugaar, który odwiedzał ją w grocie raz w tygodniu. Wspólnie z nim wzniecała burze, grad, deszcze i wichury. Mieszkała w jaskiniach w Grutzegorri, Aizkorri i Aralar. Imię Mari miało pochodzić od Amari – Matka. Może przez podobieństwo nazw Mari i Dziewicy Marii, chrześcijańska święta została dosyć szybko zaadaptowana przez pogańskich Basków. Mari jest niesłychanie złożoną i bogatą postacią, jest personifikacją śmierci i jaskinie, które zamieszkuje symbolizują przejście od świata żywych do umarłych, którzy mieszkają głęboko pod jaskiniami. Miłosne afery Mari ze śmiertelnikami często kończą się śmiercią tych ostatnich, wino które im oferuje może być symbolem zdradliwego pożywienia Świata Podziemnego.

Jej symbolem był czarny kozioł, który przez hiszpańską inkwizycję został zamieniony w symbol szatana. To on był jej poświęcany podczas uroczystości przed jaskiniami. Jedna z nich ogromna Akelarrenlezea w Zugarramurdi jest do dzisiaj odwiedzana przez wiedźmy uczestniczące w rytuale zwanym „akelarre“. W tej niezwykłej jaskini, liczącej w najszerszym miejscu 120 metry płynie środkiem rzeka, zwana Rzeką Piekła.

Mari ma jeszcze inną ciekawą funkcję, która ją łączy nawet z Inanną czy Meluzyną czy innymi legendarnymi hybrydami, przeważnie kobietami-smokami, kobietami-wężami, czy kobietami-łabędziami. Jej małżeństwo ze śmiertelnym mężczyzną symbolizuje legitymację dynastii czy rodu wybrańca i jest związane z postawieniem mu warunku, którego nie może złamać. Święte małżeństwo z sumeryjską Inanną legimityzowało władców Uruku, podobnie jak w małżeństwach celtyckich Bogiń i lokalnych władców będących religijnym aktem nadania prawa do korony i ziemi. Niestety, często przysięgi dawane boskiej żonie były łamane.

Diego López I de Haro, pan Biskajów, obiecał Mari przed ślubem, że będzie czcić Boga chrześcijańskiego tylko poza domem, niestety odkrywając pewnego dnia, że jego małżonka ma jedną kozią nogę, przeżegnał się. Mari wzięła pod pachę swoją córkę, wyskoczyła z okna i nigdy już nie powróciła. Również Pressyne, matka Meluzyny, nałożyła zobowiązanie na swoim małżonku, Elynasie, królu Szkocji, że nie wejdzie do jej pokoju podczas porodu i kąpieli nowonarodzonych. Król złamał tabu i Pressyne zabrała trójkę córek udając się na wyspę Avalon. Meluzyna, jej córka, założycielka rodu Lusignan, nałożyła podobne przyrzeczenie na Rajmondzie z Poitou. Nie wolno mu było wchodzić w sobotę do jej łazienki. Rajmond nie mógł się powstrzymać i podejrzał ją w kąpieli, odkrywając jej wężowy ogon. Meluzyna zmieniła się w smoka i głośno zawodząc wyleciała przez okno. Mąż fundatorki Luksemburga, również Meluzyny, Zygfryd, łamiąc przyrzeczenie zobaczył że jest syreną. Mit Bogini Syreny w Luksemburgu jest do dzisiaj żywy i chętnnie sprzedawany turystom. Parę lat temu przechadzając się po ogrodach zamku luksemburskiego słyszałam zawodzenia zdradzonej Bogini, puszczane z głośników. Robiło wrażenie.

Meluzyna występuje w wielu wersjach w Europie, Marcin Luter mówił o Meluzynie na Lucerbergu (?) na Śląsku, w innych krajach królowała jako Undyna. W Krakowie, wodna Bogini Wanda[1] nie miała ochoty na legitymizację nowego, obcego władcy i wolała powrót do swojego wodnego królestwa. Dziwne, że pamięć o jej smoczym towarzyszu do dzisiaj przetrwała a ona sama została zapomniana po poświęceniu jej na ołtarzu ojczyzny przez uhistorycznienie starych przekazów. Możliwe, że wycofała się do najdalszego miejsca w Jamie i czeka na lepsze czasy…Na straganach w Krakowie wiszą figurki smoków, nigdzie nie ma figury Wandy.

jaskiniawawel

Jaskinia pod Wawelem

To właśnie te groty, które kiedyś należały do tellurycznej Matki Ziemi wraz z jej alter ego wężem, względnie smokiem, zostały później schowane pod kościołami. Kościoły są albo budowane w grotach, albo obok nich, albo kryją groty w kryptach. Podobnie jak święte źródełka są inkorporowane przez zwycięską religię. Zaskakujące jest to, że w owych kościołach często jest czczona właśnie Czarna Madonna i że ciągną do nich pielgrzymki. Tak jest w wypadku kościoła w Laget we Francji, czy klasztoru Morenety w katalońskim Montserrat. W Sąspowie obok dwóch jaskiń i źródła został postawiony kościół, podobno zbudowany za kosztowności, które herszt bandy, niejaki Szydło, ukrywał w jaskini.

Czarna rzeka, smoczyca, syrena i koźle kopyta

Doubs jest niezwykle malowniczą rzeką, jej bieg przypomina odwróconą literę U, jej źródło znajduje się w grocie niedaleko Mouthe we Francji, przy granicy ze Szwajcarią, przez 40 kilometrów tworzy naturalną granicę obu państw, spada kaskadą w Saut du Doubs, otacza średniowieczne miasteczko St. Ursanne, gdzie decyduje się zmienić kierunek i dopływa do Besancon zataczając wokół niego pętlę w kształcie omegi. Jej imię wywodzi się z celtyckiego „dub“ i oznacza „Czarna“. Doubs wraz z okręgiem Jury, Burgundii i Franche-Comte jest królestwem niezwykłego potwora – Vouivre. Jedna z wersji legendy o tej smoczycy pochodzi z manuskryptu de Gallandre z 1687 roku, z biblioteki w Neuchâtel. Według niej potwór miał atakować ludzi na drodze w dolinie Saint Sulpy, którą była głównym szlakiem do Burguncji. W tej wersji potwór został zabity przez bohaterskiego Sulpy Reymon, niestety musiał on po zwycięstwie polec. Ślina Vouivry była trująca.

Wyvern_Liber_Floridus

Vywern Liber Floridus

Vouivre i wiele jej odmian, które możemy spolszczyć na wuiwry jest mieszkanką wschodniej Francji, Niemiec, Włoch i po części Szwajcarii. Jest latającym smokiem z kosztownym karbunkułem na czole. Podobno kamień użycza wuiwrom sztuki widzenia. Bez niego są ślepe. Wuiwry mają kobiece cechy, często piersi, zdarza się że są ubrane w kosztowne szaty. Sa bezbronne podczas kąpieli, kiedy zdejmują swój klejnot z czoła i odkładają go na kamień, lub chowają go pod nim. Wielu śmiałków próbowało wykorzystać ten moment by go ukraść. Są niezwykle inteligentne i kąpią się tylko podczas mszy, dlatego wielu wierzących nigdy ich nie widziało. Niektórym udało się porwać kamień, inni pechowcy byli karani okrutnie. Wuiwry trzymały ich latami w pieczarach bez picia i jedzenia. Francuska Vouivre jest spokrewniona z angielską wyvern i włoską viverna, pochodzi prawdopodobnie od łacińskiej vipera – wąż. Jest niezwykle rozpowszechniona w angielskiej, francuskiej i włoskiej heraldyce.

Po raz pierwszy spotkałam Vouivre oraz kilka spokrewnionych z nią demonów w małym, średniowiecznym miasteczku St. Ursanne w szwajcarskiej Jurze. Mimo że nazwa miasta jest rodzaju żeńskiego – chodzi o świętą Ursynę (Niedźwiedzicę) -lokalna legenda uparcie twierdzi, że pochodzi od irlandzkiego mnicha św. Ursyna (czy Ursitza), któremu najbardziej spodobało się mieszkanie, jakżeby inaczej, właśnie w jaskini położonej na wzgórzu, nad brzegiem Czarnej Rzeki. Nie wiadomo właściwie w której, ponieważ znajdują się tam trzy jaskinie. W drodze do nich spotkamy kiczowatą figurę św. Ursyna, zamkniętego na zawsze z niedźwiedziem w małej grocie. Na grobie eremity został postawiony kościół w roku 849, który przekształcił się w XII wieku w kolegiatę, do której został dobudowany klasztor. Św. Ursyn podobnie jak inni irlandzcy szerzyciele chrześcijańskiej wiary nie przypadkowo skolonizował tereny St. Ursanne, to było miejsce Czarnej Bogini rzeki i jaskiń, może w czasie jego przyjazdu czciło się tu celtycką Boginię niedźwiedzią Artho. Tu pogańskie zwyczaje trzymały się długo i uparcie.

Na południowym portalu kolegiaty w centrum miasteczka odnajdujemy dwie piękne wuiwry ziejące ogniem z paszcz. Po lewej stronie siedzi Matka Boska z Jezusem na kolanach, po drugiej stronie św. Ursyn. Na kapitelu środkowej kolumny po prawej stronie tronuje syrena charakterystyczna dla burgundzkiej romaniki, z rozłożonymi płetwami-nogami, trzyma w ramionach dziecko, które karmi piersią. Na tympanonach romańskich, na zewnątrz średniowiecznych kościołów często można spotkać mityczne syreny, symbolizujące zło pogaństwa i rozwiązłość, ale jednocześnie spełniające role opiekuńczą. W środku kościoła niezwykle ciekawy fresk. Przedstawia on mnicha w rozmowie z kobietą, wyraźnie grozi jej palcem. Mnich to najpewniej Ursyn, ale kim jest ta dziwna kobieta o złotych włosach i czerwono białej sukni? Wystarczy popatrzeć na jej stopy. Kobieta ma kozie kopytka i tym samym jest diabelskiej proweniencji, należy do znienawidzonego przez Kościół pogańskiego rodu wszystkich hybryd kobieco-zwierzęcych, syren, smoków, węży, baskijskiej Mari z kozią stopą, Ciotki Arie rozdającej dzieciom prezenty na święta, znanej z mitologii pobliskiego Ajoie, mieszkającej w grocie i mającej kacze stopy. Podobnie jak wschodnio-północna Bertha, Perchta czy pani Holle. Przekaz mnicha jest wyraźny, wynoś się grzeszny demonie z tej ziemi, twój czas się skończył, teraz wprowadzamy nasz porządek, w którym nie ma dla ciebie miejsca.

Jeżeli przyjrzymy się dokładniej figurze irlandzkiego eremity na portalu kościoła zauważymy, że depcze on ogon węża, którego smocza głowa wyłania się zza tronu świętego. Spełniał swoją powinność, należącą do job description każdego misjonarza, musiał wygonić wuiwry, smoki, węże i syreny, wytępić zwyczaje związane z oddawaniem im czci przez tubylców oraz zaanektować ich święte miejsca, takie jak jaskinie.

Nie dało się wszystkich wygnać z krajobrazu mitologicznego, dlatego trzeba było archaiczne Boginie wraz ze smokami włączyć do nowych mitów kościelnych, przerobić na święte, zostawiając symbole, ale modyfikując ich znaczenie.

Św. Marta i św. Małgorzata

Według Złotej Legendy Jakuba de Voragine z drugiej połowy XIII wieku, święta Marta przybyła na łódce wraz z wieloma innymi świętymi, prześladowanymi w Judei po śmierci Chrystusa. Miały być w niej między innymi trzy Marie, Józef i czarna Sara. Po wylądowaniu w Marsylii, święci rozjechali się po Prowansji, nawracając, lecząc, dokonując cudów. Imię Marta pochodzi z aramejskiego i oznacza „Pani“, albo „Dama“. W tradycji zachodniej jest często mylona z Marią Magdaleną. Przybyła w okolicę między Arles i Avignon gdzie szalała bestia Tarasque, smok z wężowym czy rybim tułowiem z łuskami, który dręczył ludzi. Święta pokropiła go wodą święconą, machnęła przed oczami krzyżem i zmieniła w potulne stworzenie, które dało sobie założyć pasek na szyję i zaprowadzić do miejsca, w którym rycerz przebił go lancą. Na tym miejscu powstało miasto Tarascon. Świeta zmarła później w Tarascon i na jej grobie zbudowano kolegiatę. Wcześniej na tym miejscu była celtycko-rzymska świątynia.

Dlaczego bestia zamieniona w potulne zwierzę musiała zostać zabita? Dlaczego Święta nie zrobiła tego sama? Czyżby jeszcze w czasach Jakuba de Voragine panowało przekonanie, że mityczna Matka Ziemia i smok są ze sobą niepodzielnie związane i dlatego święta nie mogła swego towarzysza własnoręcznie dobić?

W dniu Marty 29 lipca w Tarascon odbywa się festyn Taraskona, jego figura jest wnoszona do kolegiaty, w której musi się trzy razy pokłonić przed figurą swojej ciemiężycielki. Również w Couche, 24-go sierpnia odbywa się festyn poświęcony Vouivre. Leje się wino w kubki z jej wizerunkiem.

A teraz, jak już jesteśmy przy festynach zajrzyjmy do Hiszpanii. Tutaj święci się potwora Taraska. Dla Davida D. Gilmore, amerykańskiego profesora antropologii, hiszpański Tarask łączy w sobie elementy archaicznego boga wraz z elementami kanibalizmu oraz…mizogynii. W wiosce Hacinas podczas świąt potwory Taraski atakują, podszczypując, gryząc i „pożerają“ niewinnych widzów. Na ich grzbietach są przymocowane kiczowate figurki kobiet, w stylu lalek Barbie. Dziewczyny na ulicy są łapane i symbolicznie gwałcone we wnętrzu potwora, można je wykupić butelką wina. Dla Gilmora Taraski są złożoną metaforą, są pożeraczami ludzi, gwałcicielami, ale jednocześnie lubieżnymi kobietami i priapicznymi mężczyznami. Na herbie Tarascon smok pożera ofiarę, podobnie jak na herbie piemonckiego rodu Viscontich wąż z koroną na głowie pożera tłuściutkie, gołe dziecko. W Granadzie i Madrycie na makietach smoka podczas festynów umieszcza się figurę Ladacznicy Babilońskiej. Tę biblijną ladacznicę ujeżdżającą wielogłowe smoki z Apokalipsy św. Jana, o której jeden z aniołów powiedział: „Chodź, ukażę ci wyrok na Wielką Nierządnicę, która siedzi nad wielu wodami, z którą nierządu się dopuścili królowie ziemi, a mieszkańcy ziemi się upili winem jej nierządu.“ No cóż, archaiczni królowie nie mieli wyboru, bez połączenia się z Wielką Przodkinią nie zostaliby królami…

Oprócz Marty również święta Małgorzata walczyła ze smokiem. Najbardziej podobają mi się jej obrazy, na których trzyma smoka w ramionach jak grzeczne domowe zwierzę, smok wydaje być się szczęśliwy w jej objęciach i ona również. Mamy bardzo dużo odmian świętych Małgorzat w Europie i dużo wersji jej legendy i dlatego można łatwo się pogubić.

Św. Małgorzata, wraz ze św. Barbarą i św. Katarzyną tworzy najważniejszą trójcę kobiet w Kościele, jest ubrana przeważnie na czerwono, ma długie, złociste, albo rude włosy. Jest patronką rolników, pomaga w ciąży i przy porodach, wspiera położne, leczy niepłodność i rany. Broni przed wodnymi potworami.

Jej historia jest kalką opowieści o innych męczennicach, ojciec poganin, ona nawrócona przez chrześcijańską nianię opiera się zalotom możnych i brutalnych pogan, co powoduje skazanie na męki, więzienie i śmierć. W jednej wersji legendy była podsmażana pochodniami i pieczona na oleju, w innej po torturach żelaznymi szczypcami obcięto jej głowę. W więzieniu pojawił się jej odtrącony zalotnik pod postacią smoka. Święta pokonała go znakiem krzyża. Mimo że legendy nie mówią o zabiciu smoka, Małgorzata na wielu obrazach wbija długą włócznię w ciało potwora.

malgorzatastralsund

Sw. Małgorzata, Muzeum w Stralsundzie

Pierwszy kościół jej imienia postawiono już w 812 w Tyrolu. W Alpach jej postać stopiła się z przedchrześcijańską Boginią płodności zwaną Marga-Rethą, Reitią, Madrisą czy An. Do niej należały rzeki Engadyny (ogrodu An), głównie Inn, wijąca się przez całą dolinę od Maloji do Dunaju, aby wraz z jego wodami wpaść do Morza Czarnego. Domy w Engadynie są zdobione od setek lat tymi samymi motywami: smokiem i syreną. Smok, czy wąż Bogini pojawia się zresztą w tej malowniczej dolinie do dzisiaj. Czasami rano, przeważnie jesienią, nagrzane powietrze znad przełęczy Maloji powoduje powstanie oparów i chmur, które zbijają się w wężowy korpus i pełzną nisko nad ziemią przez Sils-Maria, St. Moritz i rozpływają się w niższych regionach doliny. Ten atmosferyczny fenomen był wspomniany w filmie „The Clouds of Sils Maria“ (2014) z Juliette Binoche w roli głównej. Smok z Maloji to jedyny pogański potwór, któremu włócznia, czy miecz chrześcijańskich świętych nie jest w stanie zagrozić, i którego nie da się wygnać ze swojego kraju.

Link do filmu o Wężu Maloji z 1924 roku: https://www.youtube.com/watch?v=tQMT5v0yk9o

Artykuł ukazał się w Zadrze: http://www.pismozadra.pl

[1] vanduo, po litewsku oznacza wodę. Pochodzi od proto-balto-słowiańskiego *wondōr z dopełniaczem liczby pojedynczej *undnes. W łotewskim mamy ûdens, w staro-pruskim wundan. Nosowy infix może być porównywalny z łacińskim unda-fala