Na Boże Narodzenie, pod choinkę, tłumaczenie paru rozdziałów z w.w. książki Doris Wolf. Tym razem chodzi o zdolność do dawania życia, z którą bogowie wszelkiego autoramentu mieli poważny problem. Boginie można było zmienić na męskich bogów, ośmieszyć, nawet zabić czy odsunąć od władzy. Trudno jednak rodzić bez macicy i jajników. Jak sobie bogowie z tym dylematem poradzili?
Absurdalne mity o ciężarnych bogach.
To właśnie kobieca zdolność rodzenia wzbudza zazdrość i nienawiść patriarchalnych mężczyzn pisze francuski historyk i poeta Jean Markale. „Wiadomo z etnologicznych studiów, że zdolność kobiet do dawania życia była zawsze postrzegana z przerażeniem i zdziwieniem, a to mogło być powodem nienawiści do kobiet, nawet „gynofobii“, która występuje we wszystkich rozwiniętych społeczeństwach.“ (Markale 1987, s. 16.)
Twórcza siła, zachodzenie w ciążę i rodzenie, stała się jak wskazują na to najstarsze mity, największym życzeniem patriarchalnych Indoeuropejczyków.
Istotnie, przejęcie kobiecej siły darowania życia, wydaje się być wyróżniającym atrybutem najwcześniejszych bogów. (Barbara G. Walker)
Wszystkie patriarchalne religie od początku dokładały wszelkich starań, aby ten nieprzezwyciężony problem rodzenia, daru, który wyłącznie kobiety posiadają, rozwiązać na różne sposoby.
Obrazy miały wesprzeć zapisane mity. Ptah uchodził za „męskokobiecego“, miał mieć ciężarny, kobiecy brzuch, „prawzgórze“. Jest, podobnie jak Ozyrys w grobie Tutanchamuna w „izbie narodzin“ przedstawiany na kamiennych rzeźbach z Tell Basta z tą charakterystyczną dla Egiptu, subtelną insynuacją ciąży. Atum był postrzegany jako mężczyzna, ale miał zawierać w sobie męskość i kobiecość, był wielkim Nim albo Nią. Tekst 80 z tekstów trumiennych, mówi dosłownie o tym że Atum urodził Schu i Tefnut (mesj – rodzić), co tłumaczy się przez: „stworzył, spowodował“. Jednakże jak wynika z obrazów wyobrażano sobie bogów w ciąży. Egipski „reformator“ Echnaton wziął przykład z Ptaha i Ozyrysa, pozwolił się przedstawiać z ciężarnym kobiecym ciałem, wyjątkowy wizerunek rozdętego męskiego ego.
Jakkolwiek niemożliwym może się to wydawać, mężczyźni chcieli za każdą cenę utrzymać wrażenie, że mężczyzna jest w stanie urodzić dziecko. (Barbara G. Walker)
Aby dodać ważności ojcostwu, które w matriarchacie było całkiem ignorowane, niektóre kultury wymyśliły zwyczaj “kuwady“, gdy ojciec kładzie się do łóżka z nowonarodzonym dzieckiem i pozwala kobietom się o niego troszczyć i karmić, tak jakby był w połogu. „Funkcja kuwady polega na stworzeniu społecznego ojcostwa, przez symboliczne zrównanie ojca z matką“. (Malinowski, cyt. za Bettelheimem 1975, s. 148). Mężczyzna chce w ten sposób odciągnąć uwagę od znaczenia kobiety, pisze Bettelheim. Jednakże „kopiuje w ten sposób tylko cechy powierzchowne zamiast najistotniejszej, której po prostu nie jest w stanie wykonać. Takie małpowanie powierzchowności jest tym intensywniejsze , im bardziej zazdrości się rzeczywistej, konkretnej mocy. Kobiety, które są usatysfakcjonowane emocjonalnie, ponieważ rodziły i są pewne swojej zdolności dawania życia mogą się pogodzić z kuwadą: mężczyźni potrzebują jej, aby wypełnić emocjonalną próżnię, która powstała z niemożności rodzenia dzieci.“ (Bettelheim 1975, S. 149).
Parę lat temu Franz Alt, teolog i redaktor, przechwalał się w niemieckiej telewizji, że wraz z żoną są w ciąży. Czyżby go dopadł syndrom kuwady?
Odrażające mity męskich porodów.
Ponieważ mity o ciężarnych bogach spotykały się ze sceptycznym nastawieniem, podejmowano dalsze wysiłki, aby propagować ich zdolność tworzenia. W związku z tym, że nawet bogom brakowało kobiecych narządów rodnych, kapłani byli zmuszeni wymyślić inne metody poczęcia i narodzin. Amun stwierdza: „różnorakie postaci wyszły z moich ust“. Ra poślubił własną rękę i „urodził“ przez własny penis: Amen wziął penis w rękę, zjadł własną spermę i „wykreował“ w ten sposób bliźniaków Schu i Tefnut.
Tak więc bogowie „rodzą “swoje kreatury przez usta i nos, przez penis, przez oczy, przez wypróżnianie się, wymioty, plucie, kasłanie, przez masturbację, samozapłodnienie, spermę, ślinę, łzy i krew. Makabryczne i nieapetyczne mity, opowiadające o tym, musiały wydawać się Egipcjanom i Egipcjankom, jeżeli w ogóle o nich słyszeli, groteskowymi wygłupami, wywołującymi raczej obrzydzenie i kpinę niż respekt.
Adolf Erman, który w swojej książce „Religia Egiptu“ poświęcił jeden rozdział sagom o bogach, opowiada zniesmaczony o żartach, sprośnych kawałach i tak dokładnych i obleśnych opisach, że decyduje się je opuścić (Erman 1934, S. 93). Mimo wszystko, zapoznaje czytelników z jedną historią. Thot, „syn obydwu panów (!), który wychynął z czaszki“ był produktem gwałtu na Secie przez ityfalicznego boga Mina. Erman, udostępniając ów mit, zaobserwował, „że warunkiem do powstania owego typu sagi musi być zrozumienie pederastii jako aktu upokorzenia pokonanego wroga oraz zmuszenia go do absolutnego poddaństwa“ (…) Najdobitniej owo przekonanie wyrażone w tekstach z piramid występuje w magicznym tekscie trumiennym okresu Herakleopolisu, kiedy narrator mówi: „Re nie ma nade mną władzy, ponieważ to ja jestem tym, który mu zabiera powietrze. Atum nie ma nade mną władzy, bo to ja kopuluję z jego tyłkiem (Kees, ZAS 60, 1925, S.1)
Erman przypuszczał, że owe sagi zostały dostosowane do „gustu pospólstwa“, które ma inne poczucie humoru niż elity. Myli się jednak: te wulgaryzmy nie zostały wymyślone przez lud, ale przez kapłanów jako część religijnej mitologii. Te niesmaczne historyjki nie były częścią wiary ludowej, co Erman w innym miejscu podkreśla: „Z tego wszystkiego, co wykoncypowali egipscy boscy kapłani, bardzo niewiele przesączyło się do ludu“.
Również Plutarch uznał wiele miejsc w naukach dynastycznych za wstrętne, według niego powinno się po ich przeczytaniu wypluć i wypłukać usta. Można widzieć w nich „rozjaśnienie świadomości“ (W. Wolf 1977, S. 65), ale wydaje się, że określenia „zły gust i perwersja“ opisują je dokładniej. Również Gerda Weiler podziela ten punkt widzenia. Pisze: „obrazy rodzących bogów są perwersyjne. Ani Atun, ani egipski bóg Heliopolisu, ani bóg Ptah z Memfisu, ani Aton, bóg Echnatona, ani Zeus nie są wiarygodni jako rodzący ojcowie. Obrazów porodu nie daje się zawłaszczyć przez męskie fantazje o darowaniu życia. (Weiler 1993, s. 161)
Zastanawiającym jest, jak często mężczyżni nazywają siebie „ojcami“, nawet „ojcami świętymi“ mimo że nie mogą być nimi biologicznie.
Określenie „ojciec“ zostało przejęte przez kleryków żyjących w celibacie od egipskich bogów ojców. Lecz owe określenie ani jednym ani drugim nie przysługuje, ojcem zostaje się jedynie przez kobietę, która rodzi dzieci. Jednakże ci „ojcowie“ starają się właśnie unikać kobiet.
Materialna i duchowa kultura naszego zachodniego świata ma wiele korzeni w kulturze stworzonej przez Sumerów 3000 lat przed chrześcijaństwem. (Hartmut Schmöckel)
Wyrafinowany mit o tworzeniu słowem
Gorące życzenie identyfikacji z bogami wczesnych królów, którzy „naturalnie“ sami z siebie zachodzili w ciążę i rodzili, stanowiło trudne zadanie dla mitologów, ponieważ jak wszyscy widzieli, tworzenie nowego życia należało wyłącznie do kobiet i natury. Inaczej niż w Egipcie, w którym kapłani wynaleźli wiele nieapetycznych „trywialno-lubieżnych“ mitów, aby wyeliminować kobiety z procesu tworzenia, kapłani z Sumeru szukali innego, bardziej „duchowego“ rozwiązania problemu. Wynaleźli więc mit tworzenia przez słowo.
Ponieważ bóg nie ma żadnej specjalnej przeszłości, jako że jest młodym bogiem zdobywców, dostaje on bohaterską przeszłość. Święta historia wstępuje na miejsce koniecznego dowodu potęgi. (Walter Beltz)
Marduk, którego już poznaliśmy w micie „Enuma Elish“ jako mordercę matki, przechodzi przez tajemniczy egzamin na głównego boga:
Rozłożyli szatę pośrodku: do Marduka, swojego pierworodnego powiedzieli: „W rzeczy samej, och Panie, twoje przeznaczenie wywyższa cię nad innych bogów. Rozkaż niszczyć i tworzyć – i tak się stanie! Przez słowo padłe z twych ust pozwól zniszczyć tę szatę: rozkaż na nowo i pozwól, że szata znowu się scali! I padło słowo z jego ust i szata rozpadła się. I znowu rozkazał i szata zrosła się na nowo. Kiedy bogowie i jego ojcowie, rozpoznali siłę jego słowa, wtedy wznieśli okrzyki radości, oddali mu hołd i rzekli: Marduk jest królem”.
(Heidel, cyt. za Frommem)
Znaczenie owego egzaminu zawiera się w tym, że mężczyzna przezwyciężył swoją niezdolność do naturalnego tworzenia, daną jedynie ziemi i kobietom, przez inny rodzaj siły tworzącej – siły umysłu oraz słowa. Marduk, który na swój sposób mógł tworzyć, przezwyciężył naturalną przewagę matki i mógł przejąć jej miejsce. (Fromm 1974, s. 146) Erich Fromm, który szczegółowo zajmował się fałszerstwami patriarchalnych mitów, pisze o tym następująco:
„Biblijny mit zaczyna się tam, gdzie babiloński kończy. Władza nadrzędna męskiego boga jest postanowiona, z wcześniejszych matriarchalnych systemów nie pozostało nic. „Egzamin“ Marduka stał się głównym tematem biblijnej historii kreacji. Bóg stwarza świat przez słowo: kobieta i jej twórcze siły nie są już potrzebne. Ewa zostanie stworzona z żebra Adama. Jednak wspomnienie matriarchalnego panowania jeszcze całkiem nie wygasło. W Ewie widzimy kobietę mocniejszą od mężczyzny. „ (Fromm 1991, s. 156). A także:
„Mit biblijny jest pieśnią triumfalną nad pokonaną kobietą, zakłamuje on fakt, że to kobieta rodzi mężczyznę i tym samym odwraca naturalny stan rzeczy w jego przeciwieństwo“ (Fromm 1974, S. 127)
Mit tworzenia przez słowo stanowi jeden z najbardziej wyrafinowanych wynalazków, aby ukryć rolę kobiety w procesie tworzenia i jest jednocześnie „najbardziej szaloną fantazją, jaką można tylko wymyślić, przeczy ona całemu doświadczeniu, całej rzeczywistości, całemu naturalnemu uwarunkowaniu“ (Fromm, 1994, s. 91)
Również inni autorzy i autorki wyrażali zaskoczenie; Lucie Stapenhorst pisze: „Jak to się mogło stać, że ludzie wbrew rozsądkowi oraz wbrew własnym doświadczeniom zaakceptowali tego twórcę-boga, który tworzy życie za pomocą słowa. Na to może być tylko jedna odpowiedź: ta nauka została wbijana w ich umysły tak długo, dopóki przestali się odważać inaczej myśleć. Od tego czasu chrześcijaństwo wykazuje się specjalnym talentem wymyślania nauk sprzecznych z naturą. Im absurdalniejsze przesłanie tym bardziej zasłużonym jest akt wiary; inaczej mówiąc, im mniej rozumu tym więcej wiary“. (Stapenhorst 1993, s. 11)
Nie bogowie stworzyli ludzi, tylko ludzie bogów. (Homer)
To zrozumiałe, że „kapłani męskich bogów, rzucili się z zapałem na to stwierdzenie, jakoby można tworzyć słowem, ponieważ w ten sposób dało się uniknąć tłumaczenia problemu w jaki sposób jakiś byt niemogący rodzić, stawał się twórcą. Z tego powodu Logos stał się ważną kliszą każdej patriarchalnej religii. Powodem do zachwytów kapłanów nad nauką Logosu było to, że owa nauka udostępniała męskim bóstwom metodę kreacji, czyli tego co było dotąd przywilejem dających życie bogiń“ (Angus, cyt. Walker 1993, s. 620 i 1997, s. 149).
Wraz z aktem tworzenia przez słowo, dzieła bogów przeistaczały się w coraz bardziej abstrakcyjne pojęcia. Niektórzy egiptolodzy podziwiają Echnatona, który jako pierwszy „postawił genialny krok w kierunku abstrakcyjnego pojęcia boga. Niestety naród nie „był zdolny pojąć bogactwa świętej tajemnicy“ żałują Brunner i Brunner (1984, s. 8). Dopiero abstrakcyjne pojęcia bogów umożliwiły mitologom, stworzyć boskie niebo, bez konkretnej, twórczej, żeńskiej siły i uwolnić ich od ziemskiej rzeczywistości przez fikcyjną, twórczą potęgę umysłu.
Ten abstrakt nazywają „duchowym, niematerialnym, metafizycznym, zasadniczym, tajemniczym, transcendentnym, ukrytym, mistycznym, tajemniczym, niezgłębionym“ i z tego powodu monoteistyczne religie Księgi są przez ich przedstawicieli określane jako „wysokie religie“. Tym samym sugerując, że są „wyższe“, mądrzejsze, bardziej boskie i duchowe niż zdewaluowane przez nich „bluźniercze“ religie ludowe czy święcące naturę.
Manipulacja, podobnie jak w przypadku określenia „kultura wysoka“. „Religie wysokie“ są abstrakcyjne, oddzielone od ziemskiej rzeczywistości, twierdzą, że przekroczyły granice świadomości, budują na nierealnych podstawach, urojeniach. Są to nieudolne techniki maskujące. Freud mówi o „neurozie natręctw“ i o „psychozie halucynacyjnej“. Religie wielkiego boga są „niewytłumaczalne“ twierdzą klerycy. Są „niepojęte“, ani „oko tego nie widziało, ani ucho nie słyszało“. W ten sposób można uniknąć tłumaczenia „transcendentnych“ bogów oraz ich absurdalnych i złośliwych, wrogim ludziom przekazań.
Każda patriarchalna wiara, czy to sumeryjska, czy babilońska, irańska, egipska, rzymska, grecka, europejska, celtycka, nordycka, żydowska, chrześcijańska czy muzułmańska posługuje się mitami jako dowodami na jedyną prawdę i wyższość swojej wiary oraz na przemoc używaną do wypełniania swojej misji. [1]
Iran, kraj Ariów, udowadnia nam w lutym 2009 roku, jak patriarchat od wieków potrafił przeżyć troszcząc się o swoje owieczki: muzułmanie, którzy odchodzą od nakazanej „wiary“ i przechodzą „do innej religii“, mają być w przyszłości bezwzględnie karani śmiercią. Do tej pory wypowiedzenie kary śmierci zależało od uznania sędziego, teraz wolność jurystyczna ma być ograniczona. Tak można sobie właśnie wyobrazić wprowadzanie wszystkich patriarchalnych religii, dokładnie tak, przez przemoc.
(…)
Nasze przodkinie nie miały innego wyboru po zbrodniach na czarownicach, jeżeli nie chciały przeżyć tych samych okrucieństw oraz śmierci jak ich zamordowane siostry. W najlepszym wypadku groziło im, w późniejszych wiekach odebranie dóbr, ziemi, zniesławienie, nieufność, wrogość, wypędzenie z domy, wspólnoty, prześladowanie przez fanatycznych „głosicieli prawdziwej wiary“ a nawet śmierć. Zostaliśmy odizolowani od wiedzy o morderstwach na czarownicach, o tym czasie koszmaru i wstydu, nawet o pamięci o nich. Kto wyciąga te sprawy na jaw, żyje niebezpiecznie. Szczególnie myślące i studiujące kobiety są solą w oku patriarchalnych mężczyzn.
Podobnie jak nasze poprzedniczki zastraszane przez męki piekielne, przez tortury i śmierć aż straciły zdolność do myślenia, tak samo my po stuleciach prania mózgów zostaliśmy nawróceni na siłę i nawet tego nie czujemy. Ludzie dają się wyjątkowo łatwo uwieść teoriom zbawienia oraz kapłanom zbawienia. Czy przez religię czy politykę, dają się manipulować propagandzie i ideologiom i wykorzystywać władcom dla politycznych celów.
(…)
Miej odwagę używać własnego rozumu, powiedział Immanuel Kant, a jednak: patriarchat potrzebuje wiernych a nie krytycznie myślących ludzi!
Nasze życie jeszcze niedawno podobne było do tego, co dzisiaj przeżywa wiele muzułmańskich kobiet. Najgorzej prześladują je i dręczą talibowie, którzy przypominają chrześcijańskich krzyżowców i średniowiecznych inkwizytorów, horda „wierzących mężczyzn“, bez kobiet, oszalała, prymitywna, która terroryzuje świat, a szczególnie, jak zawsze, kobiety.
Bibliografia:
Markale Jean, La femme celte, Paris, 1989
Bettelheim Bruno, die Symbolischen Wunden, München 1975
Erman Adolf, Aegypten und aegyptisches Leben im Altertum, Hildesheim, 1984
Kees Hermann, Aegypten, ZÄS, 1925
Wolf Walter, Funde in Aegypten, 1966
Wolf Walter, Kulturgeschichte des alten Aegypten, Stuttgart, 1977
Weiler Gerda, Das Matriarchat im alten Israel, 1989
Fromm Erich, Anatomie der menschlichen Destruktivität, Stuttgart, 1974
Fromm Erich, Märchen, Mythen, Träume, Reinbeck Hamburg, 1951/1991
Stapenhorst Lucie, Die Drächin und der Held, Norden, 1993
Walker Barbara G., Das geheime Wissen der Frauen, Frankfurt, 1993
Brunner-Traut Emma, Die alten Aegypter, Stuttgart, 1987
(Doris Wolf, Der Kampf gegen Weisheit und Macht der matriarchalen Urkultur Ägyptens“, eine Kriminalgeschichte, DEWE, Zürich, 2009 s. 295-303)
[1] Tu mogę się z Doris Wolf zgodzić tylko częściowo, oprócz religii monoteistycznych, które uważały się za jedną słuszną religię i nie tolerowały innych obok siebie, reszta wymienionych oznaczała się pewną tolerancją. Bogów i boginie można było wymieniać, dodawać celtyckie imiona do greckich, czy rzymskich. Pokojowe współistnienie wyznawców Sarapisa, Artemidy, Jupitera czy Minerwy w Cesarstwie Rzymskim legło w gruzach dopiero po uznaniu religii chrześcijańskiej za państwową.