Była niewątpliwie jedną z najbardziej znaczących bogiń w Europie zachodnio-południowej, przeszła jak wiele innych jej pogańskich koleżanek przedziwną i bolesną drogę transformacji i zawłaszczenia. To Reitia, którą pozwolę sobie spolszczyć na Recję, jest Przodkinią rodu Retów, kiedyś osiadłych na terenie od Jeziora Bodeńskiego, Tyrolu, do krainy Wenetów, potem zajmujących obszar szwajcarskiej Gryzonii do doliny Bregalii i Puszlawu (Poschiavo). Potomkowie Retów, Ladinów, Rzymian i Celtów żyją dzisiaj głównie w Gryzonii, do dzisiaj posługują się językiem retoromańskim, są uważani za naród wyjątkowo uparty, konserwatywny, przywiązany do swojej tradycji i obrzędów. Niektórzy badacze uważają, że są spokrewnieni z Etruskami.
Imię Bogini zostaje po raz pierwszy zapisane w południowych Alpach w V wieku p.n.e. w różnych odmianach – ritie, ritanmelka, reitemu, ritame, reitus i było wygrawerowane na naczyniach z brązu oraz wotywach z kości jelenia. Pochodzą one z kultury Retów znanej jako Fritzens-Sanzeno, na terenach między południowym Tyrolem oraz Trentino.
Najwięcej danych o znaczeniu Bogini dostarczyły wykopaliska z Este, krainy Wenetów. Tam znajdowała się jej świątynia, wybudowana w VI w p.n.e. Na artefaktach ze świątyni pojawiają się dwie odmiany jej imienia: Reitia Pora i Reitia Sainate. Językoznawcy stwierdzili, że właściwym imieniem Bogini jest „Pora“, pochodzące od greckiego „poros“: port, przejście. I właśnie to imię określało jedną z funkcji Recji: była opiekunką przejścia, zmiany, przełomu. Podobną rolę odgrywała Artemida, która czuwała przy inicjacji młodzieży, głównie kobiet i dziewczyn. W świątyni Recji znajdowało się mnóstwo metalowych spinek i wisiorków prawdopodobnie przedstawiających Boginię. Przedstawiały jej sylwetkę z ramionami w kształcie łbów końskich. Jej związek z końmi przypomina celtycką Eponę a jej przedstawienia łączą się z archaiczną, orientalną Panią Zwierząt.
Imiona „Recja“ i „Sainate“ to przymiotniki. Amei Lang, archeolożka z Uniwersytetu w Monachium analizując imię „Reitia“ doszła do dwóch wniosków, podstawą słowa mogło być –reit (pisać), względnie –rei (płynąca woda). Określenie Sainate natomiast zawiera korzeń –sain, który łączy się z łacińskim sanare, zdrowieć, zostać uzdrowionym. Reitia Sainate mogłoby oznaczać „uzdrawiająca woda“.
Zasięg jej oddziaływania jest więc niezwykle szeroki: opiekunka nowonarodzonych i młodzieży, strażniczka inicjacji, pani natury, dawczyni płodności, uzdrowicielka, nosząca symbol klucza do świata podziemnego. Klucz! Tak, ten sam klucz, który starym boginiom został odebrany przez św. Piotra. Miały go boginie sumeryjskie, nosiła go Hekate, przydomek „cleidouchos“ – „kluczniczka“ należał do Ateny i Hery, klucz nosiła również jedna z trzech Bet, przerobiona później na św. Katarzynę.
Alpejskie boginie: Reitia, Ana, Ritscha, Madrisa, Murgäna, Margaretha
Do dzisiaj śpiewa się w Gryzonii balladę La Canzun de Sontga Margriata – Pieśń świętej Małgorzaty. To najstarszy pomnik retoromańskiej kultury mówionej. Niektórzy badacze uważają, że powstała w VIII w. n.e., inni twierdzą, że jest produktem renesansu. W pieśni znajdują się elementy średniowiecznego retoromańskiego a jej głęboki archaizm wskazuje na pogańskie źródła mimo że bohaterką jest chrześcijańska święta. Treść jest prosta: młoda dziewczyna pracuje w męskim przebraniu jako pomocnik bacy w górach. Dzięki niej bydło jest zdrowe i rozmnaża się pięknie, mleka jest w bród, panuje dobrobyt. Pewnego dnia poślizgnęła się na kamiennej płycie, rozdarła koszulę pokazując piersi, co zauważył jeden z parobków. Powiedział, że zdradzi jej tajemnicę innym. Nie przekonały go jej błagania oraz obietnice niezwykle hojnych podarków. Wtedy dziewczyna przeklnęła go i uciekła, parobek zapadł się pod ziemię, trawy i zboże zmarniały, źródełka wyschły, krowy przestały dawać mleko. Motyw boskiej pomocnicy baców czy parobków jest niezwykle popularny w alpejskich sagach. Podobnie zachowuje się Madrisa (Mader Risa/Rita, Matka Rita), Maderana (Matka Ana), dzika kobieta Diala (Devi Alu, imie tautologiczne – złożone z dwóch nazw bogini). Bogini alpejskiego krajobrazu chętnie pomaga ludziom, ale pod pewnym warunkiem, nie mogą złamać nałożonego przez nią pewnego tabu, może to być wypowiedzenie jej imienia na głos, uderzenie jej, poglądnięcie w kąpieli, obcięcie kosmyka włosów itd.
Marg – Riata/Retha, Margaretha, pobożna chrześcijańska męczennica z Antiochi przejmuje rolę pogańskiej bogini urodzaju i uzdrawiającej wody, Recji czy jeszcze starszej Dany/Any, koło dziewiątego wieku naszej ery. Przejmuje również jej mitologicznego partnera – smoka/węża, wijącego się w dolinie Engadinu pod postacią rzeki Inn. Rzeka nazywana jest przez okolicznych mieszkańców „Il Dragun“ – smok. Inn jak wielki wąż, przeobraża się w cyklu natury, w zimie schodzi do podziemia, na wiosnę rozlewa się szeroko. Również Ren uważany był za wielkiego wodnego węża. W Surselvie nad Renem mamy miejscowość Sedrun, czyli Sur Dragun – leżącą nad smokiem.
Engadyńskie syreny i smoki
Stare, solidne patrycjuszowskie domy engadyńskie były od wieków ozdabiane tymi samymi motywami: rybami, syrenami i wężami/smokami. W Samedanie, w Bevers, w Zernez spotykamy je na każdym kroku.
Linard Bardil, bard i poeta Gryzonii zna engadyńską syrenę bardzo dobrze: „Retoromanie nazywają to wspaniałe zjawisko wodnej kobiety Ritschą i wiedzą, że była kiedyś wielką boginią. Nazywała się Reti, a potem Rätia. To od niej wzięli swoje imię, Rätia była boginią matką w okresie przedrzymskim, po wypędzeniu jej z okolicy przeżyła jako syrena w Renie, w Inn. Kiedy rybacy spotykają się w Engadynie to nie przywołują chrześcijańskiego Piotra jako swojego patrona, tylko pozdrawiają się jak poganie: «Bütscha la Ritscha!» : „pocałuj Ritschę “. Jeszcze inną boginię całuje się w Engadynie, w Zuoz. Znajduje się tam spora skała, przypominająca wyglądem dwa, spore pośladki. Między nimi spada wodospad. To Mumma Veglia, Stara Matka, którą pasterze musieli obowiązkowo pocałować, wyprowadzając owce na redyk wiosenny. Bez pocałowania Tyłka Starej (il cül de la veglia) czekały ich na połoninach tylko kłopoty.
Mimo że Ritscha jest wszechobecna w Engadynie, na herbie Samedanu tronuje dumnie postać boga wody Posejdona. Robota chrześcijańskich misjonarzy została przypieczętowana decyzją patrycjuszy engadyńskich. Stara wodna bogini musiała zniknąć. Brodaty bóg rozsiadł sie na jej miejscu, mimo że nie ma do tego żadnych kwalifikacji!

Syrena ze swoim odwiecznym towarzyszem smokiem. Na tablicy uwiecznione daty kolejnych renowacji budynku.
La Murgäna
Kiedy opuszczamy dolinę Engadyny kierując się na południe od Maloji zygzakowatą przełęczą nad przepaściami wjeżdżamy do Bregagli/Bergelu, dzikiej i malowniczej krainy nad rzeką Maira/Mera. Tu dzieci są ostrzegane przed krwiożerczą Murgäną, zielonoskórą syreną mieszkającą w rzece, albo w jeziorach. Rodowód jej imienia jest prosty, związany z celtycką Morrigain, Morganą, czyli Wielką Aną. Pani Bregagli odcisnęła swoje piętno na krajobrazie mitologicznym tej krainy, jest obecna w sagach, w menhirach, w nazwach gór i skał, jak Piz di Strega (Szczyt Czarownicy), Fil da la Veglia (Grzbiet Starej).
Szczodrą Panią Wody, do której źródeł, jezior i rzek poganki przez wieki przychodziły po dusze dzieci, propaganda chrześcijańska przerobiła na potwora pożerającego dzieci. Reformacja jeszcze dokładniej i brutalniej usunęła ślady kobiecych świętych w dolinie Bregagli i rozprawiła się srogo z niepokornymi kobietami w czasach inkwizycji. Nie wiadomo dokładnie ile kobiet straciło życie w dolinie ponieważ wiele protokołów sądowych zaginęło. Udowodniono z całą pewnością wyroki nad jedną kobietą, która została spalona, oraz nad czternastoma kobietami i czterema mężczyznami oskarżonymi o czary. Dwie kobiety i jeden mężczyzna zmarli podczas tortur, jedna osiemdziesięcioletnia kobieta popełniła samobójstwo. Dziewięć kobiet i czterech mężczyzn zostało zwolnionych i wypędzonych z doliny, jednej kobiecie udało się uciec. Ostatnia czarownica została ścięta toporem w Bregagli w 1680 roku.
Potomkowie straconych i umęczonych kobiet nadal żyją w dzikiej dolinie. Jeżeli zdamy sobie sprawę z dosyć niewielkiego zaludnienia okolicy to inkwizycja dotknęła sporą liczbę mieszkańców, o tę zbrodnię każdy musiał się otrzeć: jako ofiara, członek sądu, torturujący, rodzina, czy znajomy.
Jeżeli wpadniecie do bajkowej Engadyny ucałujcie Ritschę ode mnie.
Dla znających niemiecki, link do krótkiego filmu o Sontga Margriata, o tragedii archaicznej bogini natury, która zdradzona przez człowieka odeszła z alpejskich łąk. Również nieznający języka mogą nacieszyć oczy pejzażami alpejskimi i posłuchać tego niezwykłego, szeleszcząco-miękkiego retoromańskiego.